Bronisława Horowitz (ur. 22.04.1932 r., Kraków), córka Reginy z Rosnerów i Dawida. Więźniarka niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych Plaszow, Auschwitz-Birkenau i Brünnlitz, ocalona przez Oskara Schindlera.
Niusia, jak ją nazywano w domu, mieszkała z rodzicami przy ulicy św. Wawrzyńca w pobliżu elektrowni miejskiej. Nieopodal przy ul. Berka Joselewicza mieszkali jej dziadkowie, Franciszka i Henryk Rosnerowie. Henryk Rosner był znanym skrzypkiem, miał własny zespół muzyczny (Krakowską Orkiestrę Salonową), w której grali trzej z pięciu jego synów. Dziadkowie Horowitzowie, Sara i Szachne, mieszkali w Podgórzu, Sachne był zecerem drukarni koncernu Ilustrowanego Kuriera Codziennego w Pałacu Prasy.
Ojciec Niusi, Dolek, jeszcze przed wojną i krótko w czasie okupacji pracował jako księgowy w firmie Zenit handlującej materiałami technicznymi, natomiast mama Niusi, Regina, była modniarką. Wkrótce rodzina powiększyła się, 5 maja 1939 r. urodził się brat Niusi − Ryszard.
We wrześniu, gdy miała iść do pierwszej klasy, wybuchła wojna i rodzina wraz z dziadkami Horowitzami, wujem Edmundem Horowitzem, jego żoną Romą i córką Halinką ewakuowali się na wschód. Kilkumiesięcznego Ryszarda zostawiono w Krakowie pod opieką niani Antosi Strózik. Zdołali dojść pod Janów Lubelski, ale po 17 września 1939 r. i ataku ZSRS na Polskę rodzina powróciła do Krakowa.
W marcu 1941 r. Niemcy utworzyli getto dla Żydów w Podgórzu i rodzice Niusi otrzymali pozwolenie na pozostanie w nim. Przeprowadzili się do dziadków Horowitzów na ul. Limanowskiego w Podgórzu, następnie mieszkali przy Rynku Podgórskim. Niusia wspominała: „W getcie rodzice dostali przydział pracy na Luftgau przy ul. Kopernika. I ja dostałam Ersatz [pozwolenie – przyp. red.] i wychodziłam z rodzicami do pracy”. W czasie czerwcowego wysiedlenia 1942 r. dziadek Niusi, Henryk, i babcia Franciszka Rosnerowie zostali wywiezieni do Bełżca, niemieckiego obozu zagłady i tam zamordowani.
Dolek i Regina postanowili ratować swoje dzieci, wysyłając je razem z ich kuzynem Olkiem Horowitzem (synem Edmunda − brata Dolka) do Bochni. Tuż przed wysiedleniem październikowym 1942 r. Niusia razem z trzyletnim bratem i ośmioletnim kuzynem Olkiem opuściła getto. Cała trójka dotarła na ul. św. Gertrudy do znajomego rodziców pana Neumana mieszkającego na aryjskich papierach, który zawiózł ich samochodem do wuja Mundka w Bochni. Niusia pracowała w warsztatach rzemieślniczych na nocną i dzienną zmianę. Na początku sierpnia 1943 r. tuż przed likwidacją getta w Bochni wuj, który był w getcie odemanem (członkiem Jüdischer Ordnungsdienst, jak potocznie nazywano żydowską policję porządkową), przewiózł dzieci do obozu Plaszow, w którym rodzice byli więzieni już od października 1942 r. Zatrudniono ją w obozowej szczotkarni.
Wiele czynników złożyło się na to, że Niusia zdołała przeżyć obóz − oprócz troski i specjalnych zabiegów matki, zwykłego szczęścia i diamentów, na pewno ważnym była pozycja rodziny w obozie Plaszow. Ojciec Niusi, Dolek Horowitz, był kapo w Centralnym Magazynie, ciotka, Manci Rosner, blokową baraku nr 10, natomiast wujkowie Rosnerowie jako muzycy byli zmuszeni do grania dla komendanta obozu Amona Götha w jego willi. To zapewne w takich okolicznościach poznali Oskara Schindlera, który obiecał im pomoc. Niusia prze kilka tygodni wraz z matką pracowała w Deutsche Emalienwaren Fabrik (DEF), polerowała łuski do nabojów. 21 października 1944 r. wraz z mamą, babcią, trzema ciotkami i kuzynką została ewakuowana przez KL Auschwitz, gdzie kobiety zostały zatrzymane trzy tygodnie, do AL Brünnlitz. Niusia jednak nie spotkała tam ani ojca, ani brata, którzy − podobnie jak kilkanaścioro dzieci wraz z ich ojcami z AL. Brünnlitz − zostali odesłani do KL Auschwitz. Kilka lat po wojnie Niusia wspominała: „Przez cały czas naszego pobytu w Oświęcimiu nie miałyśmy pojęcia, że oni są z nami w jednym lagrze… W Brünnlitz żyłyśmy w ciągłym strachu o ojca i brata. Byłyśmy pewne, że ich wykończą w Oświęcimiu. W Brünnlitz pracowałam przy maszynie cztery razy większej ode mnie. 3 tygodnie leżałam w szpitalu na zapalenie ślepej kiszki. Przeżyłam dzięki lepszym warunkom niż w innych obozach. Po wyzwoleniu wróciłyśmy do Krakowa. Zastałyśmy braciszka w Domu Dziecka. Podczas likwidacji obozu oświęcimskiego wysłano tatusia do Gusenl, a brata pozostawiono [w KL Auschwitz – przyp. red.]. Zajął się nim Romek Günz z Krakowa. Po wyzwoleniu przywieźli go Sowieci do Krakowa. W trzy miesiące później wrócił tatuś w opłakanym stanie” (relacja B. Horowitz złożona w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie).
Niusia Horowitz powróciła do Krakowa, została dyplomowaną kosmetyczką, założyła rodzinę, w 1955 r. wyszła za mąż za lekarza medycyny Tadeusza Karkulskiego, w następnym roku urodziła córkę Magdalenę. Niusia Horowitz-Karakulska ma dwóch wnuków i dwóch prawnuków. Rodzice Niusi wyemigrowali do Wiednia pod koniec lat 60. XX w.
Niusia Horowitz-Karakulska przez prawie 50 lat nie opowiadała nikomu o swoich wojennych przeżyciach. Sytuacja zmieniła się diametralnie w latach 1992−1993, kiedy została zaproszona do grona konsultantów i konsultantek podczas tworzenia filmu Lista Schindlera Stevena Spielberga. Od tego czasu często bierze udział w spotkaniach jako świadek historii.