Janusz Maria Tomaszewski (10 XII 1931, Kraków)
Syn Wacława Bończy Tomaszewskiego (1900–1971), urzędnika dyrekcji kolei i nauczycielki Zofii (1900−1982) z domu Reyman. W latach 1942−1944 w jego rodzinnym domu ukrywała się żydowska rodzina Rubachów.
Spokojne dzieciństwo jedynaka, otoczonego liczną i kochającą się rodziną, przerwała wojna. We wrześniu 1939 roku Wacław Tomaszewski jako pracownik kolei otrzymał polecenie ewakuacji na Wschód; w tułaczce towarzyszyła mu żona i syn. Tomaszewscy dotarli aż po Mińsk i dopiero wiosną 1940 roku powrócili do Krakowa.
Zamieszkali w kamienicy przy ulicy Jabłonowskich, wybudowanej w 1893 roku przez pradziadka Janusza, Władysława Markiewicza. W 1932 roku rodzina sprzedała kamienicę zakonowi ss. Sercanek, zostawiając sobie trzy spośród sześciu mieszkań.
Janusz Tomaszewski w chwili wybuchu wojny miał prawie 8 lat. Ponieważ jego mama oraz trzej wujowie zaangażowani byli w walkę z okupantem niemieckim, jego zdrowie i życie było ciągle narażone na niebezpieczeństwo. Był świadkiem rewizji Gestapo w domu, słuchaczem wojennych opowieści snutych przez wujów, ale także obserwatorem zaangażowania matki w ocalenie żydowskiej rodziny.
Już w listopadzie 1939 roku, Zofia Tomaszewska pomagała w pracy konspiracyjnej swemu najmłodszemu bratu, dr. chemii Janowi Reymanowi (1902−1984) , który w Związku Walki Zbrojnej był łącznikiem mjr. Jana Cichockiego ps. Jaś (później awansowany na ppłk., szef sztabu Komendy Obszaru ZWZ nr 4 Kraków).
Najstarszy brat matki, Henryk Reyman (1897−1963), ppłk WP, olimpijczyk, piłkarz Wisły Kraków (jego imię nosi obecnie Stadion Miejski w Krakowie), uciekł z niewoli niemieckiej. Ponieważ dalsze ukrywanie się w Krakowie stawało się coraz bardziej niebezpieczne, w lecie 1940 roku Zofia Tomaszewska, używając dokumentów męża, wywiozła go do majątku Tarnowskich w Tarnobrzegu. Henryk Reyman ukrywał się tam jako gajowy do końca wojny.
21 lutego 1941 roku Gestapo aresztowało w kawiarni U Literatów kolejnego wuja Janusza Tomaszewskiego − Stefana Reymana (1898−1941), który został zamordowany 1 sierpnia 1941 roku w KL Auschwitz.
Natomiast 27 maja 1942 roku został aresztowany w rodzinnym domu Jan Reyman. 6 czerwca 1942 roku uwięziono go w KL Auschwitz. Przeżył obóz i po 1945 roku powrócił do Krakowa.
W tak dramatycznej dla rodziny sytuacji, latem 1942 roku w domu Tomaszewskich pojawił się Turek Nazmi Korchan z zamiarem wynajęcia pokoju dla swojej rodziny. Był on właścicielem cukierni we Włocławku, którą założył jeszcze pod koniec 1938 roku. Zakochał się i poślubił swoją klientkę, Żydówkę Dorę Rubach.
Kiedy miasto zostało włączone do III Rzeszy, rodzina Rubachów i Korchanów uciekła do Częstochowy w Generalnym Gubernatorstwie (GG). W kwietniu 1941 roku, tuż przed zamknięciem getta, siostra Dory − Genia z dwójką synów (mąż Józef zginął podczas wojny obronnej w 1939 roku) uciekli z getta. Schronili się w mieszkaniu nad cukiernią Korchanów. Nazmi Korchan nie tylko wystarał się dla Geni i jej synów o nową tożsamość i fałszywe dokumenty w ambasadzie Turcji, ale dla bezpieczeństwa znalazł szwagierce, a oficjalnie swojej żonie i synom, mieszkanie w Krakowie u Tomaszewskich.
Jako obywatele neutralnej Turcji, na mocy traktatu z czerwca 1941 roku o przyjaźni i nieagresji zawartego z III Rzeszą, byli w miarę bezpieczni w GG.
I tak w zwolnionym po aresztowaniu Jana Reymana pokoju zamieszkali, podając się za Turków i pod przybranymi imionami i nazwiskiem: Tamara Korchan (właściwie Genia Rubach) i jej synowie: 10-letni Achmed zwany– Ulą (wł. Leon Rubach, 1932−2017) i 4-letni Medżit (wł. Marek). W następnym roku dołączyły do nich faktyczna żona Nazmi − Dora Korchan z domu Rubach z córeczką Zaidą.
Zofia Tomaszewska od początku podejrzewała, że młode kobiety i ich dzieci są Żydami, ale przez ponad dwa lata nie zrobiła nic, aby pozbyć się niebezpiecznych lokatorów. Pozwoliła swojemu synowi zaprzyjaźnić się ze starszym chłopcem. Razem się bawili, ale też pracowali. Ula namówił Janusza do pracy, chłopcy oferowali kupującym na targu na placu Szczepańskim swoją pomoc w dostarczaniu do domów zakupów, np. choinek przed świętami Bożego Narodzenia.
W lecie 1944 roku, na skutek donosu, do mieszkania Tomaszewskich przyszło Gestapo. Lokatorzy poszli do miasta, ale Ula bawił się z Januszem na podwórku, niemalże pod oknem kuchni Tomaszewskich.
Gestapowcy postanowili zaczekać, usiedli w pokoju rzekomych Turków i obserwowali przez otwarte drzwi, krzątającą się w kuchni Zofię. Ta, wiedząc, że powrót lokatorów może oznaczać śmierć obu rodzin, przenosząc umyte naczynia na stół pod oknem, ostrzegła Ulę.
Janusz Tomaszewski wspomina: „Ula pobiegł na Planty i tam czekał na swoją mamę i brata. Gestapowcy nie doczekali się ich powrotu, polecili mamie [Zofii Tomaszewskiej] zgłosić się następnego dnia na Pomorską na Gestapo. Mamę i nas uratowało to, że gestapowcy cały czas ją widzieli i mimo to nie zauważyli, kiedy ostrzegła Ulę. Po przesłuchaniu mama wróciła wieczorem do domu”.
Zofia znalazła Rubachom schronienie u przyjaciółki Felicji Menhard mieszkającej przy plantach Dietlowskich. Po kilku dniach zaniosła im część ich rzeczy. Następnie zorganizowały wyjazd do Pionków i Garbatki k. Radomia.
Wszyscy szczęśliwie doczekali końca wojny i razem powrócili do Częstochowy. W 1946 roku wyjechali do Paryża, następnie do Belgii. Nazmi Korchan wrócił jednak do Polski. Siostry Rubach wraz z dziećmi, po otrzymaniu w 1952 roku wizy do USA, na zawsze opuściły Europę.
Janusz Tomaszewski jeszcze podczas okupacji ukończył szkołę powszechną, w 1948 roku gimnazjum, a w 1950 IV Liceum im. H. Sienkiewicza. Następnie uzyskał tytuł magistra inżyniera na Akademii Górniczo-Hutniczej na Wydziale Mechanizacji Górnictwa i Hutnictwa. Po kilkuletniej asystenturze na AGH rozpoczął pracę w kolejowym szkolnictwie zawodowym, gdzie pracował do emerytury.
Janusz Tomaszewski bardzo lubi podróże, w 1961 roku na motocyklu WK-125 zwiedził Bułgarię, następnie Fiatem 600 podróżował po Europie, Bałkanach i Turcji. Zwiedził też Izrael i Stany Zjednoczone. Swoje zainteresowanie podróżami starał się przekazać młodzieży, organizując dla niej krajowe i zagraniczne obozy oraz wycieczki. Za osiągnięcia w pracy dydaktycznej i wychowawczej kilkakrotnie otrzymał nagrodę Ministra Oświaty i Wychowania oraz Złoty Krzyż Zasługi. W 2013 roku Walne Zgromadzenie TS Wisła nadało mu godność członka Honorowego TS Wisła za kultywowanie pamięci o wybitnych sportowcach klubu i udostępnienie pamiątek rodzinnych na wystawę poświęconej pamięci Henryka Reymana.
25 lat po śmierci Zofii Tomaszewskiej, 15 maja 2007 roku Instytut Yad Vashem nadał jej tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Uroczystość odbyła się w synagodze Wysokiej w Krakowie, a medal odebrał jej syn, Janusz Tomaszewski.
W 2017 roku Zofia Tomaszewska za ocalenie rodziny Rubachów otrzymała nagrodę Jana Karskiego przyznaną przez Anti-Defamation League w USA, którą odebrał syn Janusza, Wojciech Tomaszewski.
Janusz Tomaszewski wielokrotnie zadawał sobie pytanie, dlaczego matka ryzykowała życiem swoim i swoich najbliższych. To pytanie wracało też podczas rozmów z ocalonym Leonem (Ulą) Rubachem. A odpowiedź była i jest jednoznaczna: „Podziwiam odwagę mamy, która pomagała obcym ludziom – Żydom; wiedziała, na co naraża siebie i całą rodzinę. Pomoc była bezinteresowna. Powód – chęć pomocy ludziom w potrzebie, a nade wszystko ratowania ich życia. Kontakt z Ulą [Leonem Rubachem] utrzymywaliśmy do końca, osobiście lub telefonicznie, kiedy on przyjeżdżał do Polski lub ja do mojej rodziny w USA”.
W 1975 roku Genia Rubach przysłała Tomaszewskim życzenia na Boże Narodzenie, które zakończyła słowami „Kocham Panią, Pani Zosiu”.
Czy można mocniej wyrazić wdzięczność za uratowane życie? Rodziny Tomaszewskich i Rubachów, mieszkające na dwóch kontynentach, nadal utrzymują kontakt.
Janusz Tomaszewski ma trzech synów, Wojciecha, Piotra i Michała, jak również wnuki i prawnuki. Mieszka nadal w Krakowie, w mieszkaniu zajmowanym przez rodzinę od czterech pokoleń.